„Nie wiem czy to jest taka mądra decyzja…”
Pierwsze słowa dyrekcji, która zapoznała się z pismem, w którym poprosiłam o wypisanie mojej prawie 8 letniej córeczki z polskiej szkoły, słowa, które mogą wpędzić w zakłopotanie…
Przepisałam dziecko do niemieckiej szkoły, bo wbrew zapewnień ze strony szkoły i Pani Minister Oświaty, że polskie szkoły są przygotowane na 6 latki - wcale tak nie było, mało tego obecny rząd nie kontynuuje reformy wprowadzonej przez poprzedników, czuję się jakby moje dziecko było królikiem doświadczalnym, jakby do kółka w którym układa się z dziećmi zamek z klocków wpuszczono niegrzecznego Jasia, który postanawia zepsuć tą wieżę. Po dwóch latach nauki mojej córeczki wyciągam wnioski, główny jest taki, że nauczyciel wprowadza materiał, a rodzić uczy tego materiału w domu, ogrom prac domowych, jest tylko po to, aby zdążyć z zaplanowanym na rok materiałem…zamiast bawić się, jeździć na rowerze, czy zwyczajnie usiąść na kanapie i oglądać bajki mąż zabawiał młodszą córeczkę, aby ta nie przeszkadzała mi i Oli odrabiać lekcji i się uczyć na następny dzień. A gdy przychodził upragniony weekend Ola z radością czytała „Karolcię” odliczając ilość wyznaczonych stron, aby wspólnie z całą rodziną pojechać do babci, pobawić się z koleżankami.
Żal mi jest nauczycieli, których pasję do nauczania zabija się ciągłymi zmianami, wiem, że nie zawsze się z nimi zgadzają, często sami zastanawiają się jakiej pracy dołoży im kuratorium, jak rozszerzy program. Wiem, że mają dużo dokumentów i prac do sprawdzenia po godzinach lekcyjnych, często nie mają dostępu do komputera w szkole i dzienniki muszą uzupełniać w domu…, ale jeszcze bardziej żal mi jest dzieci, „szkoła to nie tylko mury”- to powiedzenie też nabiera nowego znaczenia, szkoła to praca od rana do nocy, od 8:00 do 13:00 z nauczycielami, a od 16:00 do 19:00 z rodzicem w domu, nie chcę takiego dzieciństwa zapewnić swoim dzieciom. Ja nie muszę przynosić swojej pracy do domu, a moje dziecko niestety musiało? Ja teoretycznie mam czas na relaks, moje dziecko za mało jak na swoje 8 lat. Wspólny czas dla rodziny został nam zabrany przez szkołę … Nie mam pretensji do nauczycieli, bo to nie ich wina taki mamy system szkolnictwa w Polsce, wierzę, że starają się jak mogą, aby lekcje były ciekawe i zachęcały dzieci do nauki…
Po pierwszych dniach zmiany szkoły widzę kilka plusów:
Brak zadań domowych… (marzenie młodych mam i ich dzieci) lekcje nie są zadawane, jeżeli dziecko czegoś nie zdąży zrobić, odrabia lekcje na świetlicy z NAUCZYCIELEM
Świetlica, w klasach I-III Pani nauczyciel świetlicy przychodzi do klasy dzieci i tam wspólnie odrabiają lekcje, malują itp. ( każda klasa ma swojego nauczyciela świetlicy)
Doskonale przystosowane klasy… (marzenie każdego nauczyciela, który wie, że dzieci nie spędzą 6 lekcji siedząc w jednym miejscu w szkolnej ławce)
Angielski minimum trzy razy w tygodniu… ( w trzeciej klasie 3 razy w tygodniu? I zero gramy? Jak to możliwe?)
Przerwa obiadowa trwa 50 minut…. Tak, 50 minut.
Nauka żywego niemieckiego, lekcje prywatne nie są w stanie rozwinąć kompetencji jezykowych jak nauka "na żywo" codziennie kilka godzin podczas lekcji i zabawy z koleżankami z klasy.
Minusy, które mogą być plusami:
Płatne podręczniki… tak widocznie Niemcy, to nie tak zamożny kraj jak Polska skoro nie stać ich na kupno podręczników…
Płatna świetlica… to kolejny minus na naszej liście koszt świetlicy wraz z obiadem to około 60 euro, ale ta zapewnia nam opiekę nad naszymi pociechami od 6:00 do 18:00 potraficie sobie wyobrazić, że wasze dziecko o 7:00 rano nie stoi pod zamkniętą szkołą? Mało tego w klasach 1-3 mają świetlicę we własnej klasie, Pani specjalnie do nich przychodzi…
Niższy poziom edukacji… tak nie mają zadań domowych, więc mniej się nauczą, a Ola właśnie przerabia materiał z matematyki, który uczyła się w drugiej klasie w Polsce, myślę, że to jest właśnie materiał dla ucznia klasy trzeciej, który rozpoczął naukę jako 6-cio latek.
Dziecko nie chce wracać ze szkoły do domu … to straszne, w Polsce nie chciało chodzić do szkoły, tu nie chce wracać do domu… zapewne chodzi o ten gigantyczny plac zabaw z mini parkiem linowym, hulajnogi, deskorolki i inne dziwne pojazdy do których dzieci mają dostęp na przerwach.
2 razy w tygodniu pływanie? 3 razy w tygodniu sport? Brak religi - może być minusem dla niektórych... Ola przystapi do Komuni ze starą klasą w Polsce.
Teraz już wiem że to nie była taka mądra decyzja to była najmądrzejsza decyzja w moim życiu …:)
Pomimo barku znajomości języka, Ola skacze z radości, chodzi na kółko krawieckie i Odyseję Umysłów, co w zeszłym roku było powodem kilku słabszych ocen z matmy…
Co najbardziej nas zaskoczyło, to fakt, że Ola ma dodatkową Panią, która jej pomaga nadrobić zaległości językowe podczas lekcji :)
Dlaczego u nas nie można odpuścić tego ogromu nauki, dlaczego dzieci maja być dobre z wszystkiego ??? Dajmy się im rozwijać w kierunku, który jest dla nich najlepszy. Nie każdy lubi matematykę lub pisać wypracowania.
Domyślam się, że wiele osób może mieć inne zdanie, że są różne dzieci i różne szkoły… ja wybrałam szansę na dzieciństwo dla swojej córeczki.
Pozdrawiam Was mocno i dziękuję za wysiłek jaki wkładacie w naukę naszych dzieci.
Mama Oli - 8 lat i Kasi - 3 lata .