Adres Leon Konkursy
UL. DIAMENTOWA 23
69-100 KUNOWICE
Godziny pracy
9.00-16.00
Powracając myślami do czasów dzieciństwa, zdajemy sobie sprawę, że już wtedy w mniej lub bardziej świadomy sposób planowaliśmy kim będziemy w przyszłości. Wtedy to zarzekaliśmy się, że będziemy kimś ważnym jak nasi rodzice albo, że wszystko zrobimy po swojemu i będziemy zupełnie inni. W tym miejscu wspomnijmy na chwilę z lekkim sentymentem o naszych pluszowych misiach z urwanymi łapkami (pierwszy warsztat pracy dzisiejszych chirurgów plastycznych), kartonie klocków (wyobraźnia i twórczość współczesnych młodych architektów), pilotach do telewizora i pustych dezodorantach (pierwszych nowoczesnych, bezprzewodowych mikrofonach) ale przede wszystkim podziękujmy naszym mamom, które poświęciły swoje wyposażenie kuchenne, aby dzisiaj podziwiać muzykę zdolnych perkusistów.
Przy wyborze zawodu (jako osoba dorosła) myślimy o korzyściach finansowych, wygodnym życiu, utrzymaniu siebie i rodziny. Będąc dzieckiem kierowaliśmy się chęcią spełnienia marzenia lub jakimś bodźcem. Moim był (obejrzany ukradkiem) film pt. „Młodzi Gniewni”, w którym to nauczycielka grana przez Michelle Pfeiffer została nazwana przez swoich trudnych uczniów słońcem/promykiem ( w zależności od tłumaczenia ). Wtedy wiedziałam, że zostanę nauczycielką i będę zmieniać świat na lepsze (wizja dziesięciolatki).
Pomimo, że jest to zawód, który wielu z nas chciało i w dalszym ciągu chce wykonywać, stawianie pierwszych kroków w tym kierunku może zaskoczyć a co niektórych nawet rozczarować.
1. STUDIA . Otwieranych kierunków pedagogicznych na uniwersytetach i uczelniach prywatnych jest zbyt wiele a ich poziom co do przygotowania przyszłych nauczycieli, może pozostawić wiele do życzenia. Prawie każda z uczelni posiada w swojej ofercie studia pedagogiczne. Nie mówię tu o przedmiotach typu historia, język polski a o nauczaniu wczesnoszkolnym i przedszkolnym. Często z braku pomysłu na siebie i swoją przyszłość, młodzi ludzie zaczynają studia, rozpoczynają pracę i nierzadko okazuje się, że nauczyciele bez powołania i charyzmy psują opinię pozostałym świetnym pedagogom.
2. WYNAGRODZENIE. Wbrew temu co przedstawia telewizja, nauczyciele nie zarabiają kokosów. Jeśli dopiero co wyrwaliście się z rodzinnego gniazdka i zaczynacie pracę jako nauczyciel stażysta- to przykro mi bardzo. Wasze marzenie o samodzielnym wynajęciu mieszkania, opłaceniu rachunków, stylowym ubraniu się, jedzeniu w wymyślnych restauracjach i jeszcze skoczeniu na imprezkę – powinno zostać (delikatnie mówiąc) zmodyfikowane. Oczywiście Wasza sytuacja
poprawi się z biegiem lat (czyt. wysługa lat), awansów zawodowych, nadgodzin i udzielanych korepetycji. Jednak jeśli kierujesz się wolnymi wakacjami i „wysoką” pensją, to lepiej zapytaj kogoś o szczegóły jak to naprawdę nauczycielom się żyje ;)
3.WARUNKI PRACY. Wymaga się od nas efektywności, wysokich wyników w tabelach, efektów w konkursach i olimpiadach. Wiem, że dawniej klasy były jeszcze liczniejsze (sama do takiej uczęszczałam) ale ogólna postawa obecnych dzieci i młodzieży zmieniła się. Nie mówię, że na gorsze lub lepsze. Dzieci są po prostu inne. Dwadzieścia pięć różnych temperamentów i osobowości w jednej klasie to za dużo. Mając czterdzieści pięć minut na sprawdzenie obecności, podanie i wytłumaczenie tematu, zapisanie notatki z lekcji, wytłumaczenie ewentualnej pracy domowej, sprawdzenie zaległej, bieżące wyjaśnienie niejasności - trzeba nieźle się nagimnastykować żeby zdążyć w czasie.
4. ZABIERANIE PRACY DO DOMU. W większości szkół nie ma niestety miejsca, gdzie na spokojnie możesz sprawdzić zeszyty, sprawdziany, wpisać oceny do dziennika elektronicznego. Biblioteki są współdzielone z uczniami a pokoje nauczycielskie zajęte przez innych pracowników. W „swojej” sali też długo nie zagościsz (po skończonych zajęciach), bo zaraz przejmie ją ktoś inny.
5. DOKŁADANIE „ZE SWOICH”. Nauczyciel to prawdopodobnie jeden z niewielu zawodów, w którym rzeczy wynosisz z domu a nie odwrotnie ;) Jeśli nagle w domowej szufladzie zabrakło Ci farb, ołówków, kredek bądź plasteliny to jest to jasny sygnał, że w Twoim M3 rozgościła się bakteria, potocznie nazywana nauczycielem. Czy sąsiadom (przed godziną 8.00) w dalszym ciągu odpowiadacie grzecznie: „Te kartony i reklamówki?? Nie, nie wyprowadzam się. Po prostu jestem nauczycielem i idę do pracy”.
I pomimo że praca nauczyciela to jak prowadzenie 25- osobowego zespołu, w którym każdy ma indywidualne potrzeby, do każdego musisz podejść z pełnym profesjonalizmem i wyciągnąć ich na wyżyny swych możliwości, z czego 10 osób jest niewyspana i niechętna do działania, 5 patrzy na zegarek i chce iść do domu a dla pozostałych jesteś TYM słońcem, co pokazuje coś nowego – to nie. Nie oddałbyś tej roboty nikomu. Chyba, że na jeden dzień rodzicom, żeby w końcu przestali zazdrościć Ci wakacji.
Agnieszka Sokołowska
W początkowej fazie tworzenia tego tekstu, głównym bohaterem miał być uczeń. Opisane byłoby jego zmęczenie po pierwszym semestrze nauki, rozkojarzenie spowodowane słoneczną pogodą a na koniec ( jak na tacy) podsunięte triki, motywujące do działania i wytężonej pracy. Jednak w tym momencie z rytmu wybiło mnie zapytanie szefowej, której zależało na sprecyzowaniu daty ukończenia tekstu.
Tak oto zdałam sobie sprawę, „że trochę jestem w proszku, trochę niedokończone, trochę nieuporządkowane, trochę zajęłam się czym innym, trochę nie miałam czasu”. Co najgorsze – w trakcie pracy pojawiło się za dużo tego nieszczęsnego „trochę”.
Czy zatem zbyt szybkie zniechęcanie się do wypełniania obowiązków jest wyłącznie domeną dzieci? Zdecydowanie nie. Do codziennego życia (także u dorosłych) wkradają się „przeszkadzajki”, te błahe i te absolutnie poważne. Dlatego warto ( oczywiście z lekkim dystansem) zrobić rachunek sumienia i zastanowić się, dlaczego tak trudno uczniowi przysiąść do odrobienia lekcji i nauki do sprawdzianu. Warto także zastanowić się dlaczego nam (jednostkom specjalnym) tak trudno rozpocząć sprawdzanie tego co nasi ulubieńcy stworzyli w zeszytach (często w jednym i do wszystkiego), uzupełnienia świadectw szkolnych (pełen relaks), tworzenia porównań diagnoz (niekończąca się opowieść pełna wykresów, tabelek i procentów), pisania sprawozdań (także samochwałek) i do pozostałych fascynujących zajęć, które odkładamy na półkę o (jakże znanej) nazwie : „Rzeczy do zrobienia później. Jeszcze przyjdzie na to czas”. Oczywiście on w końcu przychodzi. Najczęściej, kiedy półka w końcu nie wytrzymuje i pod wpływem ciężaru ugina się aż do samej podłogi ;) Tylko, że wtedy robi się nerwowo. Okazuje się, że noc za krótka, kawa za słaba, oczy same się zamykają a mąż chrapiący obok (mówiąc krótko) nie ułatwia. Miejmy na uwadze, że nie wszystkie „przeszkadzajki” dopadną nas w jednym momencie. Może okazać się, że dzisiaj staniemy się wydajni do granic możliwości i z listy zadań ( z triumfem wymalowanym na twarzy) skreślimy wszystko. Innym natomiast razem dosięgnie nas migrena roku na samą myśl uruchomienia laptopa lub otwarcia ćwiczeń.
Zastanówmy się zatem, co może zaburzyć nasz rytm pracy?
1. GŁÓD I PRAGNIENIE. Wracając do domu daj sobie chwilkę. Przebierz się w garnitur od światowej sławy projektanta (czyt. nasz ulubiony szary dresik) i zjedz coś. Nie mam tu na myśli dwóch pięterek ptasiego mleczka ( chociaż przepychota i warto z jego powodu mieć krąglejsze bioderka) tylko o pełnowartościowym posiłku z herbatą lub kawą w zestawie. Nie da rady pracować efektywnie, podczas gdy żołądek co chwila daje o sobie znać.
2. STRES I/LUB ZMĘCZENIE. Po ciężkim dniu spędzonym w szkolę bądź w pracy (lub nie daj Boże 2 w 1 ;) ), jesteśmy czasem w nienajlepszej formie. Zrelaksuj się. Jedni „podładują baterie” podczas słuchania muzyki (niekoniecznie klasycznej), czytania gazety lub po prostu krótkiej drzemce. Przy ostatniej opcji nie nalegam na kontakt z lekarzem lub farmaceutą ale zachęcam do ustawienia budzika aby nie obudzić się w środku nocy bądź nad rankiem. Wiem po sobie.
3. NAGŁE ODWIEDZINY ZNAJOMYCH/RODZINY. Jeśli byli w pobliżu i postanowili na chwilę się z Tobą spotkać – w porządku. Miło jest czuć się lubianym a swoją obecnością sprawiać przyjemność innym. Krótka kawa i wymiana opowieści może być jak najbardziej odskocznią od pracy i sposobem na rozładowanie stresu. Problem pojawia się, gdy rodzina lub znajomi (bez wstępnego umówienia się) praktycznie rozbijają u Ciebie obóz. Zaopatrzeni są tak, że nie ma możliwości aby doskwierał ci powyżej opisany punkt pierwszy. Przez głowę przechodzi Ci myśl, że w sumie to tylko namiotu im brak.
4. TELEFON KOMÓRKOWY
a) SMS I ROZMOWA. Zawsze ktoś zadzwoni, ktoś napisze. Jeśli jednak nikt, to ja wykonam pierwszy krok! „Ciekawe co robi Baśka i Kaśka? Napiszę niezobowiązująco. Co słychać? Nic? Nuda? U mnie też! Bla, bla bla...” Godzina przeleciała między palcami- hyc!
b) STRONY SCROLLOWANE TZW. PRZEWIJAKI. Mało treści, dużo obrazków i filmików. Najczęściej z kategorii śmiesznej. Ogólnie rzecz mówiąc jest to efektowny złodziej czasu, który wymaga od nas tylko przewijania strony w dół. Zbiór wszelakich „kotełów, piesełów i typowych Grażynek na siłowni”. Kiedy zdążysz na chwilę się ocknąć to okazuje się, że jesteś na dwudziestej czwartej stronie tych wariacji.
c) PORTALE SPOŁECZNOŚCIOWE. Często jedyny kontakt ze światem zewnętrznym w ciągu tygodnia pracy. „Ona wcale nie ma worków pod oczami jak wstaje! Na imprezę idzie, patrzcie! Tamten ma nową dziewczynę, samochód albo jedną i drugą opiekunkę do Jego wypłaty”. I tak oto wkręcamy się w ten idealnie wykreowany przez ludzi świat. Widzimy w nim tylko to, co inni chcą żebyśmy widzieli. Nie więcej, nie mniej. Odwracając głowę, spoglądamy jeszcze na stertę dokumentów i utwierdzamy się w beznadziejności swojego położenia.
5. BAŁAGAN. Naturalne jest uporządkowanie naszego miejsca pracy (np. biurko) bądź pozmywanie naczyń. Najgorsze jest wynajdywanie sztucznych obowiązków. W naszym domu, kiedy przychodziło podsumowanie semestru, nic nie przeszkadzało mi bardziej niż brudne okna. Nieistotne, że zima. Jeśli okna błyszczały jak w reklamie oznaczało to, że albo jestem w trakcie sesji (jako studentka) albo zbliża się koniec roku szkolnego (jako nauczycielka). Okna były wymówką nie do przeskoczenia ;)
6. POZIOM TRUDNOŚCI ZADANIA. „Martw się w działaniu a nie działaniem” jak mawiał W. Churchill a obecnie powtarza mój mąż. Jeśli założymy, że zadanie jest trudne do wykonania to automatycznie spychamy je na dalszy plan. Mądrzejszym posunięciem byłoby rozplanowanie go w czasie. Zyskamy wtedy na przykład możliwość skonsultowania ewentualnego problemu z kimś bardziej od nas doświadczonym. Nie należy z góry nastawiać się na porażkę, która niekoniecznie „zaszczyci” nas swoją obecnością.
7. DZIECKO. Z czystym sumieniem stwierdzam, że to jedyny sensowny „powód”, dla którego z czymś się nie wyrabiam a mój dzień nigdy nie wygląda dokładnie tak jak go sobie zaplanowałam. Okazało się, że to nie Krzysztof Jarzyna ze Szczecina (który ściąga okulary tylko w wyjątkowym okolicznościach) jest szefem wszystkich szefów. Okazało się, że to mój 3-miesięczny mały człowiek decyduje o moich posiłkach ( co zjem i o której), prysznicu (czy zdąże spłukać odżywkę do włosów), kiedy wyprasuje pranie i ostatecznie – kiedy napiszę jakiś tekst. Stwierdzić jednak muszę, że jest to najlepszy szef na świecie jakiego mogłam sobie wymarzyć ;)
PS. Mąż wołający : „ Halinaaaa, gdzie są moje skarpety?!” to nie przeszkadzajka. To codzienność ;)
Agnieszka Sokołowska
Kilka słów o tym jak rozmawiać z rodzicem trudnego ucznia…
Nauczyciel spotyka się na co dzień z różnymi sytuacjami. Uczniowie nie zawsze zachowują się zgodnie z normami społecznymi, nie wszyscy wzorowo realizują zadania statutowe szkoły. Każdy z nas doświadczył pracy z tzw. uczniem trudnym. W takim wypadku często działania wychowawcze nie wystarczają, więc sięgamy po wsparcie rodziców.
Jednak trzeba liczyć się z tym, że rodzice różnie mogą zareagować na nasze zastrzeżenia względem jego dziecka. Trzeba liczyć się z tym, że rodzic może być już zmęczony własną bezradnością, może być też przyzwyczajony do niestandardowych zachowań swojego dziecka i uważać je za coś zupełnie naturalnego. Niektórzy patrzą na swoje pociechy przez pryzmat ideału. Wówczas nauczyciel ma trudne zadanie, ponieważ takie myślenie rodzica przeradza się w roszczenie lub agresję, niekiedy w wstyd, co skutkuje m.in. unikaniem kontaktu ze szkołą. Oczywiście są też rodzice, którzy chętnie podejmują się współpracy z wychowawcą.
Nauczyciel musi dokładnie zapoznać się z sytuacją społeczną danego ucznia. Wskazane jest, aby poinformować o danym problemie pedagoga, psychologa, czy dyrekcję. Musimy wiedzieć, co szkoła może jeszcze zaoferować w ramach pomocy oraz jakie sankcje grożą w związku z zachowaniem ucznia. Na pewno pomoże to nauczycielowi opanować nerwy i nabrać pewności siebie. Jednak uważajmy na pułapkę zbytniej pewności swoich racji. Nie osądzajmy z góry sytuacji, nie wpisujmy ucznia na „czarną listę”.
Poinformujmy rodzica telefonicznie lub listownie o zaistniałym problemie i umówmy się na spotkanie.
W początkowej fazie rozmowy dajmy upust emocjom wezwanemu do szkoły opiekunowi. Wysłuchajmy ze spokojem, co ma nam do powiedzenia, nie przerywajmy wypowiedzi. Rodzic będzie oczekiwał od nas zrozumienia. Gdy poczujemy zdenerwowanie, nie reagujmy gwałtownie tylko życzliwie, mówiąc np. „Spokojnie, chcę pana wysłuchać, proszę o zaufanie, chcę pomóc”. W trakcie wypowiedzi rodzica wyrażajmy swoje zainteresowanie przez chociażby potakiwanie głową. Zaniepokojony rodzic musi otrzymać od nas informację, że rozumiemy, o czym mówi. Streszczajmy jego wypowiedzi, np. „Przepraszam, ale chciałbym się upewnić, czy dobrze pana rozumiem…”, „Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale czy chodzi panu o…”, „Z tego, co pan mówi rozumiem, że…”.
Kolejnym etapem rozmowy jest odzwierciedlenie uczuć. W wypowiedzi zwrócić należy uwagę na emocje naszego rozmówcy, np. „Widzę, że jest pan bardzo zdenerwowany”, „Słyszę gniew w pana głosie”, „Widzę smutek na pani twarzy”.
Jeżeli dotrwamy do tego momentu, będzie nam już łatwiej rozmawiać z rodzicem, ponieważ wyrzucił z siebie niepotrzebne emocje i poczuł nasze wsparcie. A to jest klucz do porozumienia.
Przedstawmy rodzicom nasze spostrzeżenia, najważniejsze myśli i odczucia, które pojawiły się w rozmowie. Nie zapomnijcie podkreślić ważności i wartości ucznia, o którym rozmawiacie. Zauważyć należy także rolę rodzica i docenić to, że zależy mu na rozwiązaniu problemu. Musimy też tak poprowadzić rozmowę, aby rodzic zauważył nasz punkt widzenia. Trzeba zdobyć jak najwięcej informacji o naszym podopiecznym, dlatego nie bójmy się stawiać pytań rodzicom, gdyż one łagodzą również krytyczne nastawienie rozmówcy. Jeżeli jednak rodzic używa względem nas agresji słownej, obraża nas, nie chce współpracować, to w sposób zdecydowany podziękujcie mu za spotkanie i umówcie się w innym terminie, gdy emocje już opadną. Każdemu z rozmówców należy się szacunek. Nam również!
aut. Anna Konarzewska
nauczycielka języka polskiego i wychowawca w XIV LO w Gdańsku, jedna z liderek gdańskiego projektu „Kreatywnej Pedagogiki”, blogerka „Być nauczycielem”.
Bibliografia:
Witam serdecznie, nazywam się Katarzyna Głowacka. Z wykształcenia jestem nauczycielem, oligofrenopedagogiem i logopedą. Pracuję w Niepublicznej Szkole Podstawowej w Mielcu – tutaj też uczę historii, wspomagam pracę dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, prowadzę indywidualne zajęcia logopedyczne i jestem wychowawcą najlepszej klasy pod słońcem – klasy V a. Ponadto jestem liderem w programie Nauczycielska Akademia Internetowa (NAI) realizowany w ramach Placówki doskonalenia nauczycieli Centrum Edukacji Obywatelskiej. Nauczycielska Akademia Internetowa wspiera szkoły we wprowadzanej przez MEN reformie oświaty. Moja szkoła natomiast pogłębia wiedzę z oceniania kształtującego - po ukończeniu kursu placówka otrzyma tytuł „Szkoła ucząca się”.
Z zeszytem OK pracuję już drugi rok. Swoją przygodę z OK zeszytem rozpoczęłam od czasu, kiedy zaczęłam uczyć historii. Zostałam zainspirowana zeszytem koleżanki, która jest nauczycielem wczesnoszkolnym. Nie mogłam wyjść z podziwu obserwacji lekcji, gdzie uczniowie samodzielnie wykonywali notatki graficzne, ozdabiali, kolorowali, rysowali – tworzyli swoją własną skarbnicę wiedzy! Pomyślałam sobie – ja też chce pracować z Ok zeszytem i stało się… Teraz nie wyobrażam sobie pracy bez tego istotnego elementu.
1. Co to jest Ok zeszyt?
Jest to prowadzony przez ucznia zeszyt, który zawiera prace, notatki, mapy myśli dziecka ale również informacje nauczyciela – oceny sumujące i informacje zwrotne. Ok zeszyt to nie jest zwykły zeszyt! To wytwór wyobraźni i kreatywności dziecka. Zawiera bardzo ważne elementy, m.in.:
- cel – uczeń ma świadomość do czego dążą zaplanowane działania nauczyciela;
- nacobezu (kryteria sukcesu) – uczeń może monitorować swój stan wiedzy, wie również na co nauczyciel będzie zwracał uwagę np. podczas sprawdzania sprawdzianu.
- ocena koleżeńska – uczeń wczuwa się w rolę nauczyciela oceniając kolegę/ koleżankę z klasy.
- samoocena – uczy obiektywnego spojrzenia na siebie ale również jest informacją dla nauczyciela (zielone światło – wszystko wiem, zrozumiałem; żółte światło – muszę jeszcze popracować, uzupełnić ewentualne braki; czerwone światło – nie zrozumiałem tematu, sprawia mi to trudność).
- informacja zwrotna nauczyciela, coś co pomaga się uczyć – (dwie gwiazdki jedno życzenie) – nauczyciel docenia ucznia za elementy pracy, które wykonał poprawnie, pokazuje kwestie, które wymagają poprawy, nad czym uczeń musi jeszcze popracować oraz w jaki sposób należy to poprawić – w jakim kierunku podążać;
- mapy myślowe ucznia związane z tematem;
- własne refleksje;
- podsumowanie.
2. Kto może pracować z zeszytem ok?
Z zeszytem ok może pracować każdy nauczyciel, który zdecyduje się do prowadzenia nietuzinkowych lekcji, wypełnionych uśmiechem, zabawą, zadowoleniem ucznia i szczególnie nauką. Na moich lekcjach staram się w różny sposób budzić zainteresowanie historią. Dążę do tego, żeby uczniowie się nią bawili. Każdy uśmiech dziecka na lekcji historii, las rąk, mnóstwo pytań, zainteresowanie i ciekawość napędza mnie do pracy i niesamowicie motywuje. A wszystko to za sprawą elementów oceniania kształtującego, ok zeszytu i pozytywnego nastawienia ☺
3. Jaki jest cel prowadzenia ok zeszytu.
Moim zdaniem głównym celem prowadzenia ok zeszytów jest chęć ułatwienia dziecku uczenia się. Ok zeszyt jest jedną z najlepszych metod ułatwiającą naukę. Jest miejscem, gdzie zgromadzone są wszystkie materiały z lekcji, własne notatki, przemyślenia zebrane w trakcie zajęć. Nauka z ok zeszytem jest znacznie łatwiejsza niż przy wykorzystaniu książki, jak twierdzą moi uczniowie ☺
4. Czy trzeba mieć jakieś szkolenia, aby wprowadzić taki zeszyt na lekcjach.
Tak jak pisałam powyżej, ok zeszyt może wprowadzić każdy nauczyciel, który szuka innowacyjnych metod nauczania. Osobiście uważam, że nie trzeba mieć żadnych szkoleń, które pozwolą nam wykorzystywać ok zeszyt na lekcjach. Niemniej jednak szkolenia dotyczące oceniania kształtującego, pozwolą nam z większą świadomością wykorzystywać elementy okeja na lekcjach, w tym też ok zeszyt.
5. Jakie są plusy nauki z ok zeszytem?
Jest wiele plusów dotyczących ok zeszytu, wymienię kilka najważniejszych. Pewnie będę się powtarzała ale dzięki ok zeszytowi:
- uczeń się uczy a nie jest nauczany
- ok zeszyt jest zeszytem ucznia a nie nauczyciela;
- w jednym miejscu zawiera najważniejsze informacje dotyczące działu;
- towarzyszy uczniowi w procesie uczenia się;
- pobudza kreatywność i wyobraźnię.
6. Czy widzi Pani jakieś minusy w pracy z ok. zeszytem?
Śmiało mogę powiedzieć, że nie. Absolutnie nie widzę żadnych minusów. Nie zamieniłabym tej formy prowadzenia zeszytu na żadną inną, myślę, że moi uczniowie również ☺
7. Jak dzieci reagują na pracę w ten sposób?
W tym momencie mogę powiedzieć, że dzieciaki nie wyobrażają sobie lekcji bez ok zeszytu. Nikomu nie trzeba przypominać o jego prowadzeniu. Niesamowite jest to, że uczniowie upominają się o elementy oceniania kształtującego, które zamieszczają w swoich ok zeszytach, kiedy nauczyciel o nich zapomni. Ok zeszyt to przyjemność a nie przykry obowiązek, a to jest chyba najważniejsze.
8. Za co Pani sobie ceni ok zeszyt?
Z perspektywy nauczyciela historii - przedmiotu, który nie należy do łatwych. Ilość informacji, wydarzeń, skutków i przyczyn bitew, i w końcu daty sprawiają, że uczniowie mogą czuć się przytłoczeni i znudzeni. Dlatego też, staram się zmieniać stereotypy i wciąż szukam ciekawych rozwiązań na interesujące lekcje historii – tu idealnie sprawdza się ok zeszyt. Notujemy, robimy mapki myśli, rysujemy komiksy, wykonujemy lapbooki, a wszystko to w jednym miejscu. Dzięki ok zeszytom i elementom oceniania kształtującego moja lekcja jest uporządkowana za sprawą czego stoi cel i nacobezu do lekcji. Każdemu chciałabym gorąco polecić formę zmiany „zwykłego” zeszytu na ok zeszyt – spróbujcie a zakochacie się od pierwszego razu ☺